Oto wypowiedzi pomeczowe:
Mistrzostwa Świata w piłce nożnej 6 osobowej. Finał Polska – Niemcy 0:1
Ariel Mnochy (Polska): Piękno piłki polega na tym, że nie zawsze drużyna lepsza piłkarsko wygrywa. Było to widać, że byliśmy lepsi, ale niestety szczęście nie pomogło tzn. słupki, wybicie z praktycznie linii bramkowej itp.
Marcin Grzywa (Polska): Co do meczu finałowego to uważam, że stał on na bardzo wysokim poziomie i trzymał w napięciu do ostatniego gwizdka. Sądzę, że kibic nie mógł się nudzić oglądając ten mecz. Mimo porażki uważam, że to My byliśmy drużyną lepszą, która prowadziła grę i stwarzała sobie liczne sytuacje podbramkowe, których niestety nie udało nam się zamienić na bramkę. Niemcy przez większość meczu grali długą piłką na swoich rosłych zawodników w przodzie i tam szukali swojej szansy, jak również postawili na grę z kontry, co w ostatecznym rozrachunku przyniosło efekt, ponieważ po jednej z nielicznych takich kontr udało Im się zdobyć zwycięskiego gola.
Puchar Polski Podokręg Sosnowiec Tęcza Błędów – Górnik Piaski 3:2 (wtorek)
Radosław Orłowski (trener Tęczy): To był bardzo ciekawy mecz prowadzony w szybkim tempie. Dużo młodzieży z obu stron mogło pokazać się trenerom i włożyło w ten mecz dużo zaangażowania. Niestety w 2 minucie tracimy Kijasa, którego pech nie opuszcza w tej rundzie i zabrała go karetka do szpitala z kontuzją stawu łokciowego. Wykorzystujemy dokładnie wykonany rzut rożny przy golu na 1-0 i jeszcze Waleczko miał znakomitą okazję do podwyższenia wyniku, ale trafił w poprzeczkę. Zaraz po przerwie zdobywamy gola na 2-0 po ładnej akcji i dobitce Kujona i oddajemy inicjatywę Górnikowi, który wykorzystuje nasze dwa błędy i wyrównuje wynik meczu. Szkoda sytuacji sam na sam Słomskiego przy 2-0, bo wtedy byłoby po meczu, ale niewykorzystane sytuacje się mszczą. Kiedy już wszyscy czekali na rzuty karne, dośrodkowanie Bielawskiego wykończył głową Kamil Koster i dał nam przedłużenie przygody w Pucharze Polski. Olkowi życzymy szybkiego powrotu na boisko, a zespołowi gratuluję zwycięstwa z wymagającym rywalem.
LO Częstochowa Amator Golce - Sparta Lubliniec 4:0
Adam Krzęciesa (trener Sparty): Wygrała drużyna, która była bardziej waleczna i skuteczna. Na specyficznym boisku w Golcach nie ma miejsca, żeby grać tam. Trzeba mecz wybiegać i walczyć. W tym aspekcie byli lepsi, a do tego mają w swoich szeregach ludzi, którzy potrafią grać w piłkę i zasłużenie wygrali. Życzę im powodzenia w następnych meczach.
LO gr.1 Katowice Sokół Wola - Fortuna Wyry 1:2
Marek Mazur (trener Fortuny): Pierwsze zwycięstwo na wyjeździe, na trudnym terenie w Woli. Drużyna zagrała bardzo dobrze, konsekwentnie w obronie, czekając na swoje sytuacje. Początek meczu dla Woli, po czasie my powoli przejmowaliśmy inicjatywę. W drugiej połowie udało się wyprowadzić dwa ciosy, czyli zdobyć dwie bramki i były jeszcze okazje, aby dobić przeciwnika. Tak się nie stało, za to przeciwnik zdobył bramkę w końcówce meczu po naszym błędzie i była nerwówka do ostatniego gwizdka. Dziękuję chłopakom za walkę i za zrealizowane zadania.
LO gr.1 Katowice Pogoń Imielin – LKS Studzienice 2:4
Grzegorz Rajman (trener Pogoni): Przegraliśmy mecz, który powinniśmy rozstrzygnąć w pierwszej połowie. Od początku spotkania mieliśmy zdecydowaną przewagę i już w 5 minucie zdobywamy bramkę po akcji Dreszera. Powinniśmy podwyższyć wynik na 2:0, bo dwie bardzo dobre sytuacje miał Śliwa, lecz najpierw głową uderzył nad poprzeczką, a za drugim razem piłka przeszła minimalnie obok słupka. Zamiast tego dostajemy bramkę na 1:1, gdzie nieliczny wypad gości kończy się rzutem karnym i bramką przy błędzie naszego bramkarza. Nie zmieniło to naszego sposobu grania i atakowaliśmy z jeszcze większą determinacją, czego efektem druga bramka Dreszera, dająca nam ponownie prowadzenie. Po przerwie chcieliśmy poszukać kolejnego gola, natomiast straciliśmy bramkę na 2:2, gdzie sędzia podyktował kontrowersyjny rzut wolny z okolic 25 metra, gdzie zawodnik gości uderzył piłkę nad murem. Konsternacja nastąpiła kilka minut później, gdzie kolejny stały fragment gry gości i piłka wstrzelona w pole karne przechodzi wszystkich - Mirka nie wychodzi do piłki, a zawodnik gości z najbliższej odległości wślizgiem kieruje piłkę do bramki. Na domiar złego od 65 minuty gramy w „10”, bo Pacwa otrzymuje drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. W tym momencie nasza sytuacja była bardzo utrudniona i postawiliśmy już wszystko na jedną kartę, lecz niestety zamiast strzelić bramkę na 3:3, goście nas kontrują i zdobywają czwartą bramkę wygrywając ten mecz. Bardzo boli nas ta porażka, bo chcieliśmy go wygrać. Nawet grając w „10” byliśmy stroną przeważającą, graliśmy do końca szukając bramki i za to należy się szacunek zawodnikom, bo zostawili dużo zdrowia. Ale powiedzmy też sobie szczerze, że już kolejny mecz gramy w dużym osłabieniu i innym ustawieniu (brak w tym meczu Polarza, Bundzyło, Skrzypka, Musiolika, Cubera), co było bardzo widoczne i ogranicza pole manewru, a także odbija się na naszej grze. Bo z całym szacunkiem do naszej młodzieży, którą sukcesywnie ogrywamy, ona jeszcze musi się dużo uczyć i nie będzie decydować w obecnej chwili o obliczu tego zespołu.
Tomasz Malcharek (trener LKS-u): Zagraliśmy naprawdę dobry mecz, ale dopiero po pierwszych dwudziestu minutach. Początek slaby tak jakbyśmy nie wierzyli w zwycięstwo, ale po strzale w słupek i chwile potem strzeleniu bramki na 1:1 uwierzyliśmy w siebie. Pomimo zbyt łatwej utracie drugiej bramki przed przerwą, po przerwie udowodniliśmy, że jesteśmy solidną drużyną i grając dobrą i skuteczną piłkę potrafiliśmy ten mecz wygrać. Jestem dumny z chłopaków - zagraliśmy dobrze taktycznie, walczyliśmy do ostatniej minuty i do tego byliśmy skuteczni. Cóż można więcej chcieć - oby tak dalej.
LO gr.1 Katowice Podlesianka Katowice – MKS Lędziny 0:0
Daniel Kaczor (trener Podlesianki): Ten mecz chcieliśmy wygrać w obojętnie jakim stylu. Osłabienia personalne były na tyle duże, że nie potrafiliśmy uzbierać nawet osiemnastki. Z drugiej jednak strony była to doskonała okazja do pokazania się dla zawodników zastępujących. Niestety tak nie było. Na pierwszą połowę "nie wychodzimy" i to Lędziny powinny prowadzić. W drugiej rotujemy ustawieniem i jest zdecydowanie lepiej. Atakujemy, stwarzamy okazje i w 90 minucie mamy karny... z tym, że dla rywala. Jedenastkę broni Świętek i mecz kończy się 0-0. Pierwszy raz w tym sezonie poważnie dajemy D…. Porażki z Imielinem i Mikołowem można przełknąć z podniesionymi głowami, bo styl gry był przyzwoity. Sobotnia porażka to plama na honorze dla drużyny mającej wysokie ambicje i postawione jasne cele. Trzeba wyciągnąć wnioski i wziąć się w garść, bo nam ta liga ucieknie. Konsekwencję również zostaną wyciągnięte i wrócimy jeszcze silniejsi.
Dawid Brehmer (kapitan Podlesianki): Mimo sporych osłabień i braku aż 8 zawodników całej naszej kadry, uważaliśmy, iż zespół posiada potencjał, by poradzić sobie w takim spotkaniu, zwłaszcza, że graliśmy na własnym boisku. Pierwsza połowa nijaka i dopiero w drugiej odważniej natarliśmy na gości. Choć byliśmy bardzo blisko zdobycia zwycięskiej bramki, to ostatecznie mogliśmy pozostać z niczym, gdyż w 90 minucie rywale nie wykorzystali rzutu karnego. Dla nas strata 2 punktów to absolutnie ostatni gwizdek, by wrócić do swojej dobrej gry, z której przez długu okres byliśmy rozpoznawalni.
LO gr.2 Katowice Sośnica Gliwice – Jedność 32 Przyszowice 4:4
Piotr Wieczorek (trener Sośnicy): Remisujemy z Jednością Przyszowice 4-4. Mecz, który powinniśmy wygrać. W pierwszej połowie to goście byli lepsi, ale za sprawą Marka Wiśniewskiego to my strzelaliśmy bramki. W tej części meczu nasz napastnik zdobył 3 bramki, a mógł dołożyć jeszcze jedną, ale niestety nie wykorzystał rzutu karnego. W drugiej połowie gra się wyrównała i to my w pewnym momencie przejęliśmy inicjatywę. Dwóch zawodników gości otrzymało czerwone kartki, a my za sprawą niezawodnego Wiśniewskiego strzeliliśmy 4 gola. Wydawało się, że nic nie może nam odebrać 3 punkty, ale nic bardziej mylnego. W doliczonym czasie gry, tracimy dwie bramki i ostatecznie remisujemy mecz.
Marek Wiśniewski (Sośnica): Niedzielne spotkanie z Jednością Przyszowice, które zakończyło się remisem 4:4 było dość kontrowersyjne i pełne niespodzianek. Najpierw na prowadzenie wyszli goście, lecz szybko odpowiedzieliśmy bramką doprowadzając do remisu, a chwilę później wyszliśmy na prowadzenie. W dalszym przebiegu spotkania nie wykorzystaliśmy rzutu karnego, po którym mogliśmy odskoczyć rywalowi, ale udało się to chwilę później i już prowadziliśmy 3:1, lecz rywal ani myślał odpuszczać i tuż przed przerwą zdobył bramkę kontaktową i do szatni zeszliśmy z jedno bramkową przewagą. Druga połowa to już całkiem inna historia. Goście zbyt mocno zaczęli okazywać emocje, co poskutkowało dwiema czerwonymi kartkami i w tym momencie lepiej mecz się nie mógł dla nas ułożyć. Dołożyliśmy do tego jeszcze jedną bramkę i powinniśmy zakończy
ten mecz z 3 oczkami na koncie i naprawdę ciężko mi powiedzieć jak to się stało, że ten mecz się tak nie skończył. Chyba zbyt mocno poczuliśmy się pewni tego zwycięstwa, a rywal nie odpuszczał. Piękne uderzenie z dystansu i już tracili do nas tylko jedną bramkę, później pechowo jeden z naszych zawodników został trafiony w rękę w polu karnym i jedenastkę na bramkę zamienił piłkarz z Przyszowic. Moim zdaniem piłkarsko byliśmy lepsi, ale zachowaliśmy się zbyt nie odpowiedzialnie nie wykorzystując przewagi w polu, jak i bramkowej. Nic nas nie usprawiedliwia, trzeba tylko pogratulować rywalowi zaangażowania i determinacji, a my musimy skupić się na wyeliminowaniu błędów, które popełniliśmy i przystąpić do następnego meczu z większym skupieniem.
LO gr.4 Katowice Drama Zbrosławice – Odra Miasteczko Śląskie 1:0
Dariusz Dwojak (trener Dramy): Dobry mecz z obydwu stron. W pierwszej połowie bardziej agresywni i szybsi byli goście. Widać było, że chcą po prostu grać w piłkę, ale to my mieliśmy sytuacje, a konkretnie Urbainczyk, który niestety jej nie wykorzystał. W 25 minucie po faulu na nim, mieliśmy rzut karny na 1:0. W 40 minucie goście po rzucie rożnym i błędzie naszego bramkarza doprowadzili do 1:1. Druga połowa uważam była pod nasze dyktando, ale paradoks jest taki, że goście dwa razy prowadzili, a my doprowadziliśmy do wyrównania. Podsumowując, ogólnie dobry, szybki mecz z dużym zaangażowaniem, ale wszystko było przepisowo, bez żadnych brutalności. Podział punktów chyba nie zadowala nikogo, bo do samego końca była walka o trzy punkty.
LO gr.4 Katowice Tęcza Błędów - Cyklon Rogoźnik 3:1
Radosław Orłowski (trener Tęczy): Ten mecz z perspektywy tabeli mógłby się wydawać formalnością, ale drużyna Cyklonu gra lepiej niż pokazuje to tabela. Wyszliśmy w składzie z pięcioma młodzieżowcami, a kończyliśmy mecz siódemką młodych piłkarzy. Przed meczem wypadł chory Dziurowicz, Cichoń i Pysno, ale mamy szeroką kadrę i trzeba było zmienić koncepcję. Zespół gości zdecydowanie ustawił się defensywnie czekając na dogodne kontry i w pierwszej połowie sprawił nam sporo kłopotu, stwarzając dwie doskonale sytuacje, z czego strzelili jednego gola. My zapłaciliśmy cenę w pierwszej połowie za niedokładność, brak aktywności i skuteczności, bo dwa razy w pierwszej połowie był dla nas 6 grudnia, ale spudłowali Koster i Pieniążek. W przerwie nastąpiła kluczowa sytuacja dla losów meczu, kiedy na boisku pojawił się Głowa po trzytygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją i rozruszał nasz zespół. Zaczęliśmy grać szybciej, dokładniej i szerzej, wykorzystując nasze silne strony. Nadzieję dał nam Kijas, który strzelił chyba swojego pierwszego gola w okręgówce i również wrócił po ponad miesięcznej przerwie do gry. Później w zamieszaniu najlepiej zachował się Zimosz i mogliśmy czekać na otwarcie się zespołu gości. Przepiękna bramka Strojka na 3-1 podsumowała mecz, który wygraliśmy charakterem, dobrymi zmianami i odpowiednią reakcją zespołu na sytuację na boisku. Wielkie brawa dla całego zespołu i już zbieramy siły na wtorkowy pucharowy mecz.
Mateusz Mańdok (trener Cyklonu): Nie punktujemy w meczu, którego moim zdaniem nie mieliśmy prawa przegrać! Uważam, że remis byłby sprawiedliwy. Prowadzimy do 65 minuty 1-0 i w ciągu 5 minut po dwóch rzutach rożnych tracimy gole. Moi zawodnicy w tych sytuacjach byli tylko statystami. W 85 minucie mamy kapitalną sytuację na 2-2. Tęcza ma jednak w bramce, moim skromnym zdaniem najlepszego zawodnika na tej pozycji w tej lidze, który swoją interwencją tylko to potwierdził. I zamiast remisu, gospodarze w 90 minucie strzelają gola na 3-1 po pięknym strzale z dystansu. Wielka szkoda, że o naszej porażce zadecydowały dwa tak proste błędy w kryciu, przy stałych fragmentach gry……
LO gr.4 Katowice Górnik Wojkowice – Zagłębie II Sosnowiec 5:1
Łukasz Stępień (kapitan Górnika): Mecz dobrze się dla nas ułożył, bo w 3 minucie prowadziliśmy już 2-0, a po 30 minutach było już 4-0. Stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji i na przerwę schodziliśmy przy wyniku 5-1. W drugiej połowie dalej kontrolowaliśmy przebieg meczu, ale wynik już nie uległ zmianie. Zagłębie grało ambitnie, ale zdecydowanie brakuje tym młodym chłopakom doświadczenia, które nawet na poziomie okręgówki jest niezbędne, bo myślę, że Zagłębie jako zespół przebiegło dwa razy więcej kilometrów więcej od nas, a wynik 5-1 to chyba najniższy wymiar kary, bo gdyby nasza skuteczność w tym meczu była chociaż o 30 procent większa, to mogło paść jeszcze z 5 bramek. Goście oprócz bramki mieli jeszcze jedną groźna sytuację w drugiej połowie - po mocnym strzale zza pola karnego, ale dobrą interwencją popisał się nasz bramkarz.
LO gr.4 Katowice Sokół Orzech - Silesia Miechowice 1:4
Marek Grabowski (trener Sokoła): Początek meczu to wzajemne badanie. Później przejmujemy inicjatywę. Stwarzamy kilka sytuacji. Jednak strzały Tobora, Praskiego i dwa razy Krupy mijają nieznacznie bramkę. Goście karcą nas za to bramką, po wrzutce z rzutu wolnego. Tuż przed przerwą wyrównujemy po akcji Praskiego i strzale z 11 metrów Krupy. Druga połowa w naszym wykonaniu jednak bardzo słaba. Tracimy trzy bramki - jedną z rzutu rożnego i dwie po błędach indywidualnych obrony. Co innego zakładaliśmy sobie podczas wtorkowej rozmowy drużyny z prezesami i podczas przedmeczowej odprawy.
LO gr.4 Katowice Orzeł Miedary – SKS Łagisza 3:1
Adam Krzęciesa (trener Orła): Z nieba do piekła i powrót do nieba....Początek meczu to nasza dominacja i już do 6 minuty mamy trzy stuprocentowe sytuacje Alka Muzylowskiego. Do 30 minuty powinniśmy zdobyć przynajmniej 5 bramek, a jedna z nielicznych akcji gości kończy się faulem naszego bramkarza za polem karnym i czerwoną kartką dla Marka. Z tego rzutu wolnego dostajemy bramkę i przegrywamy 0:1 grając w „10”. Na całe szczęście szybko wracamy do gry, bo w następnej akcji jest faul w polu karnym na Piotrku Kococie i rzut karny wykorzystany przez Karola Kajdę. Goście walczyli dzielnie, ale też kończyli mecz w „10”, co wykorzystaliśmy i odnieśliśmy zwycięstwo. Chwała chłopakom, że od 30 minuty grali jednego mniej i wygrali mecz. Pokazali charakter i wielkie umiejętności, a na boisku zostawili serce. Czapki z głów....
Sebastian Golda (trener SKS): W pierwszych 10 minutach powinno być po meczu 3-0. Gospodarze mieli ogromną przewagę, później mecz się wyrównał i w 30 minucie wychodzimy z kontrą, w której bramkarz Orła dostaje czerwień, a my wolny, który Will zamienia na bramkę. No i to chyba nas uśpiło, bo minutę potem jest 1-1 po karnym. Druga część jest z naszą przewagą. Po szybkich 2 żółtkach i czerwieni dla Artura, mecz odwraca się na korzyść gospodarzy. Grają lepiej i wykorzystują 2 błędy nasze i jest 3-1. Końcówka dla nas, jednak bez efektów. Znów nie zasłużyliśmy na porażkę, jednak na tę chwilę musimy poprawić koncentracje.
LO gr.4 Katowice Górnik Bobrowniki Śląskie – Szczakowianka Jaworzno 3:3
Łukasz Suder (trener Górnika): Mecz ułożył się dla nas świetnie. Dwie zdobyte bramki i kontrola meczu w pierwszej połowie z liderem w pełni nas usatysfakcjonowała, bo oprócz jednej sytuacji, gdzie Szczakowiance rzekomo należał się rzut karny, nie mieli oni żadnej groźniej sytuacji. Mało tego, gdyby sędzia był odważniejszy powinni już w pierwszej połowie grać w osłabieniu za ciągłe protesty i awanturowanie się na boisku. Druga połowa niestety zaczęła się dla nas kiepsko, bo najpierw nie wykorzystaliśmy świetnej sytuacji na 3:0 i zaraz później straciliśmy bramkę, co uskrzydliło przyjezdnych. Bramkę na 2:2 tracimy po rzucie rożnym, ale szybko odpowiedzieliśmy świetną kontrą i znów prowadziliśmy. Niestety w doliczonym czasie gry tracimy bramkę na 3:3 i mecz się kończy. Szkoda, bo zdaniem wielu obserwatorów bramka padła po ewidentnym spalonym. Szanujemy punkt z liderem, ale czujemy bardzo duży niedosyt po tym meczu. Cieszy natomiast coraz lepsza gra i kolejne punkty.
Łukasz Bereta (trener Szczakowianki): Zagraliśmy najsłabszą pierwszą połowę w tej rundzie, źle weszliśmy w mecz. Boisko nie sprzyjało grze w piłkę, ponieważ było nierówne i bardzo małe, przez co rywalom po dobrym początku łatwo się broniło. Myślę, że sędzia swoimi decyzjami również wybił nas z rytmu i zamiast skupić się na grze, skupiliśmy na krytykowaniu jego decyzji, co na pewno nie było dobre. Gdy weszliśmy już w mecz i doprowadziliśmy do remisu, popełniliśmy prosty błąd w obronie i znów przegrywaliśmy. Po słabym meczu piłkarskim, a przede wszystkim mentalnym, zdobyliśmy tylko jeden punkt i szkoda, bo liczyliśmy na wygraną.
LO gr.4 Katowice AKS Niwka – Siemianowiczanka Siemianowice Śląskie 3:2
Michał Chmielowski (trener AKS): Ważne zwycięstwo, które pozwoli drużynie zapomnieć o poprzednich meczach, w których pechowo wymykały się trzy punkty i da wiarę, że z każdym w tej lidze można wygrać. Dziś było wszystko; zaangażowanie, walka i przede wszystkim stanowiliśmy drużynę. Dziękuję zespołowi za to, że mój debiut na ławce trenerskiej Niwki był tak przyjemny.
Krzysztof Szybielok (trener Siemianowiczanki): Przegrywamy na własne życzenie. Po zdobyciu gola na 0:1 w nasze szeregi wkradł się chaos. Nie potrafiliśmy bronić i atakować. Indywidualne błędy sprawiły, że do przerwy przegrywamy 2:1. Po przerwie odzyskujemy pewność siebie i gramy już swoją piłkę. Doprowadzamy do remisu 2:2 i prowadzimy grę. Wszystko wskazuje na to, że strzelimy na 2:3 i wygramy mecz. Niestety nonszalancja, indywidualne błędy doprowadzają do utraty gola i mecz, który powinniśmy spokojnie wygrać, przegrywamy.
LO gr.4 Katowice Źródło Kromołów – Łazowianka Łazy 4:0
Bogdan Szadkowski (trener Źródła): Cieszy zwycięstwo. Wiadome było przed tym meczem, to co nawet chłopakom powtarzałem, po tym słabym meczu na Szczakowiance, gdzie nie spodziewałem się takiej sromotnej porażki, że trzeba zapomnieć i dziś się zrehabilitować. Chłopaki stanęli na wysokości zadania. Byliśmy dziś faworytem i na boisku to chłopaki udowodnili. W pierwszej połowie powinniśmy mecz zamknąć. Ja sam miałem w 30 sekundzie sytuację sam na sam. Nie ma tłumaczenia, zawaliłem i powiedziałem chłopakom w przerwie, bo chyba w tej pierwszej połówce się na mnie zapatrzyli, żeby w końcu rozwiązali ten worek z bramkami. Przed przerwą jeszcze dobrze, że Wacek strzelił na 1:0. Potem żeśmy podwyższyli, a gdy prowadziliśmy już 2:0, to Łazy się rozsypały i wykorzystaliśmy to, i strzeliliśmy na 3, a potem na 4:0. Cieszy wygrana, bo mecz naprawdę ciężki. Łazy wyszły bardzo wysoko i agresywne. Zadziwiły mnie tym. My zagraliśmy bardzo dobry mecz i wynik jest dla nas korzystny.
A klasa Bytom Unia Strzybnica - LKS Żyglin 0:0
Sebastian Żak (trener LKS): Ta runda pokazuje, że z drużynami typowanymi do awansu całkiem nieźle nam idzie. Gorzej z drużynami teoretycznie słabszymi. Brak koncentracji, a przez to proste błędy indywidualne i jesteśmy tam gdzie jesteśmy. Wracając do spotkania, to wydaje się, że meczyk na remis, choć obie drużyny miały swoje sytuacje. Chciały wygrać i mogły przy odrobinie szczęścia i spokoju rozstrzygnąć spotkanie na własną korzyść. Dobry poziom, dużo walki i zaangażowania. Nikt nie kalkulował przez co na pewno mecz mógł się kibicom podobać. Punkt przytulamy i myślami już jesteśmy przy derbach. Bo w następnej kolejce przyjeżdża do nas Odra Miasteczko Śląskie.
A klasa Sosnowiec Skalniak Kroczyce - Niwy Brudzowice 0:3
Dariusz Wolny (trener Skalniaka): Wiedziałem, że Niwy są bardzo dobrą drużyną, a do tego na fali wznoszącej. Pierwszy raz ustaliłem taktykę pod gości. Do 60 minuty wyglądało to dobrze dla kibiców mniej, ale ani goście ani my w pierwszej połowie nie stworzyli sytuacji stu procentowej. W drugiej połowie mieliśmy swoją „setkę”, ale niestety jak to bywa u nas, nie strzeliliśmy, a potem nieporozumienie moje z obsługą medyczną i zrobiłem nie potrzebną zmianę, zszedł Czubala no i się zaczęło. Błąd obrońców i dostaliśmy gola, nie minęło kilka minut, a wielbłąd zrobił doświadczony stoper i zrobiło się 0:2. Próbowaliśmy coś tam zrobić, ale ofensywa tego dnia była nie widoczna. Trzeci gol padł w 92 minucie po drugim błędzie stopera i mecz przegrywamy 0:3. Na dzień dzisiejszy, Niwy są poza zasięgiem stricte piłkarskim.
Sebastian Gzyl (trener Niw): Dzisiaj był dla nas bardzo ważny mecz, bo to trudny przeciwnik i trudny teren. Natomiast zagraliśmy jeden z najlepszych meczy, a może najlepszy mecz w rundzie, jeżeli chodzi o grę piłką, o to jak poradziliśmy sobie z bardzo skomasowaną defensywą przeciwnika. Bronili się bardzo nisko od pierwszej minuty. Jestem bardzo zadowolony i cieszę się z tego, co zrobiliśmy od początku rundy.
A klasa Sosnowiec Zgoda Byczyna – Iskra Psary 2:4
Jacek Skopowski (trener Zgody): Przegrywamy drugi mecz z rzędu. Tym razem z niżej notowaną drużyną Iskry Psary 2-4. W dalszym ciągu występują problemy kadrowe. Podziękowania dla zawodników, którzy byli w tym dniu do dyspozycji.
Kamil Trzewiczek (wiceprezes/kierownik Iskry): Mecz pomiędzy Zgodą Byczyna, a Iskrą Psary był dobrym widowiskiem. Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki mojej drużyny, jechaliśmy do Byczyny z nadzieją na urwanie chociażby punktu wyżej notowanej w tabeli drużynie z dzielnicy Jaworzna i przy odrobinie szczęścia, które nam tego dnia dopisywało, ale przede wszystkim przez bardzo dobrze dysponowaną całą drużynę nasze plany zostały w stu procentach zrealizowane. Mecz walki, błędów w obronie, ale również wielu sytuacji bramkowych zarówno dla jednej, jaki i drugiej strony. Jak to u nas ostatnio często bywa bramkę tracimy chwilę po rozpoczęciu spotkania w 2 minucie, na którą jednak odpowiadamy dwoma bramkami strzelonymi akcja po akcji w 15 i 16 minucie gry. Do przerwy zarówno my jak i zawodnicy Zgody stworzyli sobie jeszcze kilka sytuacji, jednak wynik gry nie uległ zmianie. Do przerwy 2-1 dla nas. Po przerwie do ataków ruszyli gospodarze, którzy jak najszybciej chcieli wyrównać wynik spotkania. Jednak to, czego nie udało się zrobić gospodarzom, udało się nam. Po ładnym prostopadłym podaniu ze środka pola, do sytuacji sam na sam z bramkarzem dochodzi nasz napastnik, który mija bramkarza i strzela do pustej bramki. Chwilę później po kolejnej kontrze, ładnym dośrodkowaniu spod linii końcowej boiska, bramkę „stadiony świata” w efektowny sposób, nożycami strzela środkowy pomocnik Iskry. Od tego momentu uwierzyliśmy, że możemy wygrać to spotkanie i odwrócić złą passę, która prześladowała nas od kilku kolejek, gdzie w wielu spotkaniach nie byliśmy dużo gorszą drużyną, a mimo to dostawaliśmy srogie lanie od przeciwników. Trochę naszą pewność siebie w 69 minucie zburzył zawodnik gospodarzy, który strzelił bramkę dającą jeszcze nadzieję przeciwnikom na odrobienie strat. Tak jednak się nie stało i po końcowym gwizdku to my mogliśmy się cieszyć z 3 punktów zdobytych na ciężkim terenie. Po tej wygranej mam nadzieję, że w najbliższym spotkaniu przed własną publicznością z wyżej notowanym Skalnikiem Kroczyce udowodnimy, że ubiegło tygodniowy blamaż z Unią Ząbkowice 1-5 był tylko wypadkiem przy pracy i zdobędziemy kolejne punkty, które dadzą trochę radości zarówno naszej drużynie jak i naszym kibicom, których zaufanie zostało ostatnio mocno nadszarpnięte.
A klasa Sosnowiec Unia Ząbkowice - KP Sarnów 0:2
Łukasz Gorgoń (kierownik KP): Mecz bardzo wyrównany, jednak w tym dniu nasza skuteczność była świetna, gdyż chyba na trzy klarowne sytuacje wykorzystaliśmy dwie. Pierwszy gol to super uderzenie Kellera zza pola karnego, natomiast na 2-0 podwyższył K. Dolinski, dobijając strzał Kellera w słupek. Gospodarze strzelili dwa gole, jednak oba z pozycji spalonych.
A klasa Sosnowiec KSGP – KS Giebło 4:1
Andrzej Głąb (trener Giebła): Wyrównana gra w pierwszej połowie z kilkoma niewykorzystanymi sytuacjami. Od początku drugiej połowy nasza drużyna zaatakowała i niestety kontry przeciwników rozstrzygnęły mecz. Brak skuteczności powoduje, że nasza gra jest nerwowa i w końcówce tracimy bramki.
A klasa Sosnowiec CKS Czeladź - Górnik Sosnowiec 8:2
Artur Szymkowski (trener CKS): Wynik mówi sam za siebie. Hat trick Ryczki, 3 bramki Muszalików, Paździorek i Wojcieszak także strzelają. Napastnicy, ale też obrońcy. Górnik próbował walczyć, ale nieudolnie to robił. Obnażyliśmy wszystkie ich słabe strony. Bramki stracone po karnych, których mogliśmy uniknąć. Gramy dalej, chłodne głowy, nic wielkiego nie zrobiliśmy. Wygraliśmy kolejny mecz, ale to cieszy i dobra gra.
Maciej Bablok (trener Górnika): Gospodarzom tego dnia wychodziło praktycznie wszystko. Nam kompletnie nic. Szybko stracone 2 bramki ustawiły mecz i mimo lepszego początku drugiej połowy ( słupek i poprzeczka ), nie udało się złapać kontaktu z bardzo dobrze dysponowanym tego dnia rywalem. CKS pokazał, że ma aspiracje do awansu w tym sezonie i ma personalnie drużynę, która może z powodzeniem o to walczyć. Nam pozostaje analiza meczu i wyciągnięcie odpowiednich wniosków, żeby szybko wrócić na zwycięskie tory.
A klasa Sosnowiec MKS Poręba – Łazowianka II Łazy 4:0
Piotr Szczerba (Prezes MKS): Ostatnie dwa mecze w naszym wykonaniu wlały w serca najwierniejszych kibiców sporo nadziei. Dwa mecze o przysłowiowe sześć punktów rozstrzygnęliśmy na naszą korzyść, z czego bardzo się cieszę. Jestem bardzo zadowolony ze swojej decyzji o zatrudnieniu trenera Andrzeja Lenartowicza, którego świeże spojrzenie na drużynę przyniosło efekt. Oby tak dalej. Przed nami prawdziwy egzamin i mecz z liderem. Chciałbym przerwać passę Niw Brudzowice choćby z tego powodu, że bardzo cenię ich Prezesa Darka Michalczyka, który ostatnio zbyt często z nami wygrywał...
A klasa Sosnowiec KS Preczów – Ostoja Żelisławice 3:2
Krzysztof Masłowski (trener KS): W końcu po trzech przegranych ugraliśmy 3 punkty. Przez całe spotkanie panowała nerwowa atmosfera, którą podgrzewał sędzia swoimi złymi w dwie strony decyzjami, którymi tylko zaogniał sytuację na boisku. Wiedzieliśmy, że tylko agresywna, zdecydowana gra pozwoli nam na wygraną. Mimo prowadzenia 1-0 i niezłej gry, goście zdołali nam strzelić dwie bramki i wyjść na prowadzenie, co przypominało nam historie z poprzednich spotkań, ale ostatnia nasza akcja pierwszej połowy doprowadziła do remisu i już wiedzieliśmy, że ten mecz musimy wygrać. W drugiej połowie graliśmy z jeszcze większą determinacją, co w ogólnym rozrachunku mimo kilku sytuacji ze strony gości dało nam wygraną. Jesteśmy pełni nadziei, że ta wygrana będzie katalizatorem, by w następnych meczach również zgarnąć pełną pulę.
A klasa Sosnowiec Przemsza Okradzionów – SSZ Ujejsce 4:3
Kamil Piętka (trener Przemszy): Po raz kolejny do przerwy przegrywamy i w drugiej połowie odwracamy losy spotkania. Cały czas szukam przyczyny, czemu gramy słabo pierwsze połowy, a drugie bardzo dobrze. Gratuluję drużynie determinacji i dalej walczymy o każde punkty.
Aleksander Adamus (trener SSZ): Uważam, że mecz z Przemszą, jak na derby przystało, był bardzo emocjonujący dla kibiców obu drużyn. Widzieliśmy bardzo wiele zwrotów akcji. Pierwsza połowa praktycznie bez większych błędów w naszym wykonaniu. Strzelamy dwie bramki po składnych akcjach, utrzymujemy kontrolę nad spotkaniem, co na pewno nie było takie oczywiste dla przeciwników, patrząc tylko na naszą lokatę w tabeli. Po przerwie obraz gry się odmienił i wraz z ubiegiem czasu coraz częściej do głosu dochodzili gospodarze. Straciliśmy 4 bramki w bardzo krótkim odstępie czasu, z czego jedna zdobyta przez Adriana Piątka można by z powodzeniem puszczać w powtórkach na Canal+. Na szczęście drużyna szybko się podniosła, była zaciekła i waleczna, co poskutkowało zdobyciem bramki kontaktowej i przy ilości niewykorzystanych sytuacji z końcówki meczu, niewiele brakło, by losy spotkania ponownie się odwróciły. Nie zawsze wszystko kończy się jak filmach. Czuje wielki niedosyt po tym meczu, ale widzę dobry prognostyk na przyszłość, bo pomimo wielu przeciwności w meczu i w ostatnim czasie, zagraliśmy z charakterem i z boiska zeszliśmy nie mając się czego wstydzić.
B klasa Katowice Pogoń II Imielin – 1.FC Katowice 1:1
Rafał Skrzypek (trener Pogoni): Szanujemy ten punkt, lecz pozostał duży niedosyt, bo mecz powinniśmy wygrać patrząc na ilość sytuacji z gatunku 100 procentowych jakie mieliśmy przy stanie 1-1. Widać było, że chłopaki chcieli się zrehabilitować za mecz z przed tygodnia. Realizowali założenia taktyczne i widziałem, że zostawiają serducho na boisku. Przeciwnik nie stworzył sobie wyśmienitych sytuacji, a bramkę strzelił z bardzo wątpliwego karnego. Dwie czerwone kartki przeciwnika były spowodowane bardzo ostro grającej drużynie gości. Moja drużyna pokazała jednak charakter i uważam, że jeżeli mecz trwał by jeszcze parę minut dłużej, to udało by się strzelić o tą jedną bramkę więcej od przeciwnika. Aczkolwiek tak jak wspominałem szanujemy ten punkt z mocnym przeciwnikiem.
Grzegorz Strzelec (trener 1.FC): Mecz, który drużyna FC powinna rozstrzygnąć już w pierwszej połowie na swoją korzyść. Jednak wszystkie strzały lądują w rękach dobrze ustawiającego się bramkarza gospodarzy. Druga połowa zaczyna się dobrze, bowiem wychodzimy na prowadzenie po rzucie karnym. 10 minut później po akcji ratunkowej filar naszej obrony Wierzbicki otrzymuje czerwoną kartkę i zaczynają się kłopoty. Pogoń strzela gola wyrównującego i ciśnie dalej. Mimo osłabienie mamy jeszcze dwie okazje na zmianę wyniku. Jednak druga czerwona kartka zmusza nas do "obrony Częstochowy" przez ostatnie minuty. Dowozimy szczęśliwie remis do końca.
B klasa Tychy Czułowianka Tychy – UKS Warszowice 6:4
Janusz Małek (trener Czułowianki): Cóż to był za mecz! Emocje jeszcze długo nie opadną po widowisku jakie mogli oglądać kibice zgromadzeni na boisku w Tychach. Mimo, iż nasz zespół bardzo szybko stracił bramkę nie załamał się i już po chwili po strzale Mateusza Kowcza było 1:1, niestety nie długo cieszyliśmy się z remisu, gdyż parę minut później po kolejnym naszym błędzie tracimy kolejnego gola. Narzucamy tempo gry. Po jednej z szybkich akcji bokiem, w polu karnym pada Łusewicz, a sędzia pokazuje na przysłowiowe wapno. Niestety nie trafiamy rzutu karnego i kolejny raz musimy walczyć o sytuację do wyrównania, jak się okazało nie trzeba było długo czekać. Po raz kolejny doskonale zachował się Łusewicz, który wysoko odebrał piłkę obrońcom i umieścił piłkę w siatce. Z każdą kolejną minutą nabieraliśmy rozpędu, gdy sędzia podyktował kolejną jedenastkę. Byliśmy już pewni, że to jest ten moment by objąć prowadzenie w tym meczu, nie pomyliliśmy się pewny strzał Wróbla i prowadziliśmy 3:2. To jednak nie koniec popisów w pierwszej połowie. Po stałym fragmencie gry w zamieszaniu w polu karnym najlepiej znalazł się Kostecki i do przerwy prowadziliśmy 4:2. Po przerwie mecz się trochę wyrównał i to my kreowali więcej sytuacji, mimo tego kolejny raz po naszym błędzie tracimy bramkę i zaczyna się robić nerwowo. Z upływem czasu zespół Warszowic oddawał nam coraz więcej placu gry, czego efektem był gol na 5:3 autorstwa Łusewicza.
Wydawało się, że wszystko idzie ku lepszemu, jednak znowu tracimy bramkę po ataku skrzydłem i kolejny raz wymyka się nam przewaga. Na szczęście na więcej rywali nie było już dzisiaj stać, czego efektem był gol w końcówce Małka i wygrywamy spotkanie 6:4. Po takim meczu spoglądamy ze spokojem w przyszłość, ponieważ widać zalążek całkiem fajnej przemyślanej gry w piłkę. Czułowianka powoli wraca na piłkarską mapę śląska…
B klasa Sosnowiec Promień Strzemieszyce Małe - RKS Zagłębie Dąbrowa Górnicza 7:3
Przemysław Dziura (trener RKS): Niestety nie dojechaliśmy na mecz. W 1 połowie chłopaki nie podjęli walki, przegrywaliśmy wszystkie piłki, byliśmy spóźnieni i rozwaleni na boisku. Nie spełnialiśmy założeń taktycznych, a przeciwnik wykorzystał małe boisko, świecące Nam w oczy słońce i nasze błędy. Trzy bramki straciliśmy po stałych fragmentach gry, a czwartą bramkę po złym wybiciu. W 2 połowie gra wyglądała już lepiej, strzeliliśmy bramkę na 4:1, ale potem nadzialiśmy się na dwie kontry i było już po meczu. Szacunek za walkę do końca. Potrafiliśmy w ciągu minuty strzelić dwie bramki, jednak to było za mało. Niestety, ale to nie rywal był lepszy, tylko my byliśmy dużo słabsi. Jestem jednak pewny, że drużyna wyciągnie wnioski, podniesie się i za tydzień z Tucznawą zagra znowu na swoim wysokim poziomie.
B klasa Sosnowiec KS Mydlice – ZEW Kazimierz 3:3
Łukasz Szymański (trener KS): Szanujemy zdobyty punkt, ponieważ jeszcze w 80 minucie przegrywaliśmy 0:3 i wróciliśmy z dalekiej podroży. Czujemy jednak też duży niedosyt, bo byliśmy drużyną lepszą w tym spotkaniu, ale niestety szwankowała nasza skuteczność i koncentracja przy poczynaniach defensywnych. Walczymy dalej. Moim chłopakom gratuluje ambitnej walki do ostatniej minuty meczu.
B klasa Zabrze Victoria Pilchowice - Walka Zabrze 2:2
Marcin Kuczka (kierownik Walki): Przed meczem bralibyśmy wynik remisowy z liderem tabeli na wyjeździe w ciemno. Po meczu pozostał duży niedosyt. Gospodarze od 20 minuty grali w „10” po czerwonej kartce dla bramkarza. Od tego momentu kontrolowaliśmy przebieg spotkania. W drugiej połowie wyszliśmy na prowadzenie 2-1 i wydawało się, że gospodarze nie są wstanie zrobić nam krzywdy. Niestety ostatnie dwadzieścia minut wyglądało jakby to nasza drużyna grała jednego zawodnika mniej. Ambitni gospodarze doprowadzili zasłużenie do remisu. Plus na pewno taki, że nie przegraliśmy jeszcze w tym sezonie.
CLJ Ruch Chorzów – Elana Toruń 1:1
Ireneusz Psykała (trener Ruchu): Przegrywamy dzisiejszy mecz, bo ten remis trzeba rozpatrywać w kategorii przegranej. To, że przeciwnik pokazał się w paru fragmentach z dobrej strony, fajnie rozgrywał, przyjmujemy z pokorą, bo Elana nie bała się grać w piłkę. Znamy jednak swój potencjał, wiemy co chcemy grać i szkoda, że tego nie robimy. Jest tyle nerwowości, przy prostych elementach technicznych, jak złe przyjęcie czy to, że nie osłaniamy piłki. W tych elementach się pogubiliśmy. Poza tym brakowało tempa gry. Ważną akcję rozpoczynamy od wprowadzenia piłki, a nie od podania. Wielokrotnie kreuje się coś takiego, że można podaniem rozpocząć akcję, a my musimy mieć trzy kontakty, żeby podać do partnera. Przeciwnik jest już pod piłką, ustawiony, szczelny i w związku z tym mamy problemy. Gramy po prostu za wolno! Niektórym się wydaje, że szybko biegamy, ale gramy wolno. No cóż... Walczyliśmy do końca, zdobyliśmy bramkę wyrównującą. Mieliśmy jeszcze kilka innych sytuacji, jak dwa na jeden czy sam na sam, stałe fragmenty też były groźne, ale troszkę niedokładne. Tutaj każdy mecz będzie tak wyglądał. Jeśli nie wydrzemy punktów walką i zaangażowaniem, to rzadko zdarzy się, że zrobimy to umiejętnościami.
Jesteś chcesz wyrazić swoją krótką opinię na temat rozegranego meczu, wyślij ją na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Na maile czekamy do poniedziałku wieczora (max. wtorek 20.00). W tytule wpisz ligę, mecz, imię i nazwisko oraz piastowaną funkcję. „UPSZ” będzie się ukazywać w każdą środę.
Źródło: Rafał Sacha