4L1: Skuteczni i nieskuteczni

Kibice miejscowych w pamięci mogli mieć spotkanie z jesieni, gdzie z Łazisk myszkowianie przyjechali bez punktów i z dwoma czerwonymi kartkami. Przed spotkaniem było wiadomo, że goście dysponują dużym potencjałem ofensywnym i udowodnili to już w piątej minucie, kiedy Fabisiak świetnie dojrzał Mazurka, którego wykorzystał złą pułapkę ofsajdową, ale zamiast wyłożyć piłkę kolegom z pola karnego podawał bardzo niedokładnie. Po chwili po drugiej stronie został wypuszczony z futbolówką Rutkowski, ale jego ofensywne zapędy wyjaśnił najbardziej doświadczony Zdanowski. W 11 minucie kibice Myszkowa mięli nie po raz ostatni powody do radości, lewą stroną między obrońcami przedarł się Sołdecki wrzucając piłkę na krótki słupek, a tam Andrzejewski zachował się jak lis pola karnego, kierując piłkę obok bezradnego Franke. Goście pomimo wyniku nadal wykorzystali szybkie skrzydła i w 21 minucie Smyla wrzucał piłkę na krótki słupek, którą przejął boczny defensor, a goście twierdzili, że pomagał sobie ręką, ale arbiter był innego zdania. Co się odwlecze... w 26 minucie niedokładne wyprowadzenie piłki zemściło się na gospodarzach, bo piłkę dostał Mazurek i skierował ją dokładnie po ziemi obok słupka, doprowadzając do remisu. Wynik ten uśpił na kilkanaście minut to spotkanie, ale okazję do pobudzenia emocji dał obrońca z Łazisk, który sprawił "świąteczny prezent" Bobrykowi ten pognał sam na sam i wprawdzie w pierwszej próbie Franke podbił uderzenie, ale do piłki wyskoczył najwyżej młody napastnik i skierował ją głową do bramki. Przed przerwą wysoką formę Bensza sprawdzał Mazurek i ciśnie się na usta stwierdzenie, jak to wybronił, niegdyś Ekstraklasowy bramkarz. Otóż w 42 minucie błąd defensywy sprawił, że w/w pomocnik miał przed sobą tylko golkipera, ale on okazał się lepszy w próbie nerwów. Chwilę później dośrodkowanie prawie spod linii środkowej boiska spadło na długim słupku, a tam wcześniej wspomniany uderzał na wślizgu, ale na nieszczęście gości obok bramki.

Wynik do przerwy satysfakcjonował MKS, ale był on jeszcze sprawą otwartą. Kluczową dla spotkania była 51 minuta kiedy rozgrywający dobre zawody Nowakowski wrzucił piłkę z przeszło 35 metrów w pole karne, a tam niemrawość obrony po raz drugi wykorzystał Andrzejewski, pokonując Franke z najbliższej odległości. Taki rezultat musiał zmusić obie drużyny do zmiany  gry, trener Trepka zmienił drugiego napastnik, a podopieczni trenera Odrobińskiego szukali bramki kontaktowej. Przed szansą w 68 min. ponownie stanął Mazurek obsłużony przez Fabisiaka, ale wewnętrzną częścią stopy posłał piłkę obok słupka. O ile w tej sytuacji możemy mówić o niedokładności to po sytuacji z 85 minuty trener Odrobiński mógł "rwać sobie włosy z głowy", ponieważ Suszkowi pozostało tylko posłać piłkę głową do bramki, ale znów przeszkodą nie do przejścia okazał się Adam Bensz. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu znów uderzał w polu karnym Mazurek i pomimo, że nieczysto to i tak golkiper MKS-u musiał być na posterunku. Już w doliczonym czasie gry otwarta gra Polonii przyniosła kontrę myszkowianom, ale pomimo, że Jaromin dojrzał wyjście Frankego to próba jego lobu trafiła wprost w rękawice. 

MKS MYSZKÓW - POLONIA ŁAZISKA GÓRNE 3:1 (2:1)
1:0 Andrzejewski 11 min.
1:1 Mazurek 26 min.
2:1 Bobryk 38 min.
3:1 Andrzejewski 51 min.

MKS: Bensz- Braksator, Surdacki, Zdanowski, Nowakowski- Pstuś (84. Jaromin), Stankiewicz, Mokwiński, Sołdecki- Andrzejewski (90. Zieliński), Bobryk (65. Taska) 
KS: Franke- Smyla, Uniejewski, Kaszok, Nowak- Fabisiak, Just (46. Suszek), Widuch, Mazurek-Frąckowiak (78. Prochownik), Rutkowski

Do zapoznania z wypowiedziami trenerów zapraszamy w ramach upsz.

Źródło własne